Najbardziej lubimy chodzić poza miastem ale skoro zdecydowaliśmy się na citybreak to wyruszyliśmy na spacer miejski. Okazał się zresztą bardzo interesujący bo pomijając zabytki, o których za chwilę, na ulicach było mnóstwo uzdolnionych i barwnych ludzi. Grali na dudach (na filmiku nagraliśmy „Scotland The Brave”), gitarach, skrzypcach, bębnach, puszczali ogromne bańki, śpiewali, tańczyli, żonglowali, przemawiali itd. To wszystko na tle straganów z pamiątkami i świątecznymi gadżetami.
Wyruszyliśmy z hotelu do położonego niedaleko Tower Bridge. Most był opuszczony (obecnie podnosi się zaledwie kilka razy w tygodniu) i tradycyjnie robił przepiękne wrażenie. Zbudowany w XIX wieku w stylu wiktoriańskim składa się z dwóch przęseł i dwóch wież. Przez długi czas w XX wieku był ulubionym miejscem samobójców rzucających się do Tamizy co spowodowało na wiele lat zamknięcie chodników. Obecnie otwarty dla zwiedzających jest dobrym miejscem do oglądania Tamizy.
Słoneczna pogoda dodatkowo umożliwiała podziwianie panoramy londyńskiego City.
Kolejny przystanek na trasie to położona obok Tower Bridge Twierdza Londyńska (The Tower of London). Na tablicach informacyjnych zamontowanych wzdłuż murów napisy w wielu językach, w tym również po polsku.
Następnie wybraliśmy wariant chodzenia wzdłuż Tamizy i ruszyliśmy w stronę Parlamentu. Na wysokości wieżowca The Shard (72 piętrowy wieżowiec z biurami, gastronomią, hotelem, mieszkaniami i tarasem widokowym) zboczyliśmy na Borough Market.
Barwne, tętniące życiem i wypełnione zapachami potraw z całego świata miejsce. Na obiad wybraliśmy wariant lokalny czyli Fish and chips na stoisku Fish Kitchen . Wychodzimy z założenia, że najciekawsze są lokalne potrawy (w Polsce nie jemy nic panierowanego i unikamy frytek). Dostaliśmy solidną porcję w zabawnym tekturowym pudełku. Większość ludzi je na stojąco, nikt nie marudzi, nie narzeka, jest pięknie. Borough Market polecamy szczególnie wszystkim odwiedzającym Londyn.
Obok Borough Market zlokalizowana jest Katedra w Southwark, najstarszy kościół gotycki w Londynie. Jest to miejsce nie tylko kultu religijnego, ale otwarte dla ludzi różnych wyznań. Codziennie odprawiane są nabożeństwa. Ponadto, odbywają się tu koncerty i recitale organowe. Uczelnie korzystają z gościnności Katedry i organizują ceremonie rozdania dyplomów. Katedrę można wynająć – w nawie głównej zmieści się 800 osób, a na dziedzińcu ok. 500.
Po powrocie nad Tamizę ruszyliśmy dalej, mijając galerię Tate Modern, Katedrę Św. Pawła i London Eye. Wkrótce ukazał się na nabrzeżu gmach Parlamentu i zasłonięta wieża zegarowa z osławionym dzwonem o nazwie Big Ben. Zasłonięta, ponieważ do 2021 roku będzie remontowana. Wieży zostanie przywrócony wygląd i kolory z epoki wiktoriańskiej. Konserwatorzy zabytków opierają się na rysunkach z 1859 roku. Dokładność prac jest tak duża, że odnaleziono nawet próbki farby z XIX wieku.
Kolejny przystanek to Westminster Abbey czyli opactwo Westminsterskie. Jest otwarte dla zwiedzających ale w ograniczonym czasie i trafiliśmy na zamknięte drzwi (w sobotę zamykają o 13.00, a w niedzielę jest zamknięte). Z zewnątrz opactwo robi wspaniałe wrażenie. Jest to świątynia anglikańska, od XI wieku miejsce koronacji angielskich królów i królowych. Ponadto jest tam pochowanych ponad 3 tys. znanych i zasłużonych osób.
Deszcz nie padał, okresowo nawet świeciło słońce to ruszyliśmy do Pałacu Buckingham czyli największego na świecie pałacu królewskiego. Zamieszkanego przez rodzinę królewską z wyjątkiem dwóch letnich miesięcy, kiedy to Elżbieta II wyjeżdża na wakacje. Większość pomieszczeń (łącznie 775) nie jest udostępniona do zwiedzania. W pałacu podejmowani są goście, delegacje zagraniczne, organizowane są uroczystości z udziałem rodziny królewskiej.
Na koniec tego spacerowego dnia zostawiliśmy Trafalgar Square. Zależało nam na zobaczeniu po ciemku osławionej choinki specjalnie przywożonej z Oslo. Wszystko było zgodnie z planem – plac był, ciemności były, tylko ta choinka to zupełna porażka. Jedyna dekoracja to zwisające pionowe jednokolorowe lampki. Nawet na zdjęciu nie wyszła tylko się wszystko rozmazało. I nie ma czego żałować. Zabawnym akcentem na Trafalgar Square był za to zlot Mikołajów, różnej płci, którzy nadciągali pod pomnik ze wszystkich stron.