Przed trzydziestą rocznicą ślubu zastanawialiśmy się, czego jeszcze nie robiliśmy. Od pewnego czasu tęsknym okiem śledziliśmy lotniarzy, którzy latali w okolicach naszego domu.
Zatem wybór padł na… motolotnię. Wystąpiliśmy w charakterze pasażerów. Lataliśmy w okolicach Zalewu Zegrzyńskiego (na zdjęciu).
Siedzenie na malutkim krzesełku, 280 metrów nad ziemią na dłuuuuuuugo pozostaje w pamięci. Podobnie jak cudne widoki.